Całkowicie zgadzamy się prezentowanym w literaturze poglądem, że prawnicy robią wiele różnych rzeczy, z których nie wszystkie można nazwać wykładnią. Na przykład R. Dworkin twierdził, że rolą prawnika jest uczynić tekst najlepszym z możliwych. To zacne zadanie z pewnością wykładnią nie jest. Kluczową sprawą przy ustalaniu czym jest wykładnia to określenie relacji między sądami (prawnikami) a prawodawcą. Ja trafnie zauważył J. Raz – nie miałoby sensu powierzanie jakiemuś organowi kompetencji do stanowienia prawa, nie zakładając jednocześnie, że ustanowione prawa jest wyrazem jego intencji. Stąd dominuje w literaturze stanowisko, że wykładnia prawa polega na ustaleniu intencji prawodawcy. Wszelkie inne działania związane z tekstem prawnym nie mają nic wspólnego z interpretacją. Niestety, zarówno w literaturze jak i orzecznictwie spotkać można stwierdzenia, że wykładnia to przekład przepisów na normy postępowania, wnioskowanie z norm o normach, a nawet używa się określenia „wykładnia prawotwórcza”!!!!
Pod koniec czerwca tego roku WSA w Gliwicach stwierdził: „Postuluje się … interpretowanie prawa podatkowego w oparciu o tzw. wykładnię gospodarczą, czyli taką, która przewiduje m.in. przyjęcie, że podatnik działa i powinien działać w sposób typowy dla podmiotów prowadzących działalność gospodarczą i dąży do osiągnięcia zysku, a nie strat.”. Podobne czy wręcz tożsame określenia możemy spotkać w wielu innych orzeczeniach. Przyjrzyjmy się bliżej, o co tu może chodzić.
W literaturze zwrócono uwagę na dwie odmienne koncepcje interesującego nas terminu. Pierwszą określoną jako „antyabuzywną” a drugą „progospodarczą”. W pełni zgadzamy się z tezą zawartą w orzeczeniu z 4 kwietnia 2023 r. WSA w Warszawie, zgodnie z którą koncepcja wykładni „antyabuzywnej” traci rację bytu z uwagi na wprowadzenie do polskiego porządku prawnego z dniem 15 lipca 2016 r. klauzuli ogólnej przeciwko unikaniu opodatkowania. Wydaje się, że skoro organy podatkowe mają nowe narzędzie do walki z optymalizacją podatkową, stosowanie w tym celu wykładni gospodarczej (antyabuzywnej) jest już zbędne, nawet jeżeli przyjmiemy, że uprzednio było ono dopuszczalne w świetle prawa.
Jak można rozumieć zwrot „wykładnia progospodarcza”? Orzecznictwo sądowe nie jest w tej materii jednolite. Oto kilka przykładowych określeń: „interpretacja przepisów podatkowych powinna mieć na uwadze realia gospodarcze, w których jest wykonywana”; „podatnik działa i powinien działać w sposób typowy dla podmiotów prowadzących działalność gospodarczą”; „wykładnia gospodarcza przeciwdziała biurokratyzmowi – ogranicza bariery administracyjne dla obywateli i przedsiębiorców czyni prowadzenie działalności mniej uciążliwe”.
W literaturze utrzymuje się, że wykładnia gospodarcza może funkcjonować jako dyrektywa wykładni pierwszego stopnia oraz jako dyrektywa preferencji. Dyrektywa pierwszego stopnia została wyrażona w jednej z publikacji w następujący sposób „Przy ustalaniu znaczenia przepisów prawa podatkowego należy preferować takie ich rozumienie, które nie prowadzi ani do nieadekwatnego dla danej sytuacji gospodarczej obciążenia podatkowego, ani tez opodatkowania niezgodnego z ekonomiczną treścią i przebiegiem realnych zdarzeń gospodarczych, w których uczestniczy podatnik”. Takie podejście traktowane jest jako rodzaj wykładni celowościowej. Chyba trafniej można tu mówić o argumencie z konsekwencji, „gdzie za poprawne uznaje się te hipotezy interpretacyjne, które prowadzą do najbardziej akceptowalnych – a określonego punktu widzenia – rezultatów”. Chcemy zwrócić uwagę na zwrot „z określonego punktu widzenia”. Jest to punkt widzenia dowolnie wybrany przez interpretatora. Mogą nim być względy gospodarcze, ale również ekologiczne, moralne, słusznościowe itd. Nie jest to już jednak wykładnia prawa, ale ulepszanie decyzji prawodawcy, czyli tzw. rewriting.
Wykładnia gospodarcza jako dyrektywa preferencji służy „wyborowi tej możliwości rozumienia przepisu, która bardziej odpowiada realiom gospodarczym, w których działa podatnik”. Również tego rodzaju działania nie mają nic wspólnego z wykładnią prawa. Nie służą bowiem ustalaniu intencji prawodawcy, ale na dokonywaniu wyboru spośród możliwych hipotez interpretacyjnych na podstawie arbitralnie przyjętych kryteriów. A to, że te kryteria mogą być przez nas akceptowalne, nie ma żadnego znaczenia.
W naszym przekonaniu tzw. wykładnia gospodarcza nie jest żadnym rodzajem wykładni, ale jednym z licznych argumentów perswazyjnych używanych do uzasadnienia dokonanego wyboru znaczenia przepisu prawa.